czwartek, 23 stycznia 2014

01.Marzenie




Anime: Kuroko no Basuke
Uwagi: Yaoi
    


Miała być obiecana jednopartówka z Kise w roli głównej... Ale się na jednoczęściówce nie zatrzymam ^^ Bardzo się cieszę, że udało mi się to napisać i opublikować ^^ Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^^
 Dedykacja dla Hibari i Vincee ;) Bardzo Wam dziękuję!
PS: Ma ktoś ochotę na karty postaci z Neko? :3


Kise nie wiedział, co dokładnie go obudziło. Krople deszczu, dzwoniące dźwięcznie o dach mieszkania na poddaszu, wpadające przez otwarte na oścież okno? Porywisty wiatr łamiący gałęzie? A może huk piorunów i światło błyskawic?
Nie wiedział.
Jedyną rzecz, z której zdawał sobie w tamtej chwili sprawę, był kac. Na który nawałnica zdecydowanie nie wpływała korzystnie.
- Cholera, mój łeb – warknął waląc pięścią w podłogę po następnym huku połączonym z rozbłyskiem światła. – Dlaczego akurat teraz…
Mężczyzna ostatkiem sił podniósł się, by zamknąć okno.
- Wreszcie chwila ciszy… - szepnął, opierając czoło o chłodną szybę. Oknem wstrząsnął kolejny grzmot.
Blondyn westchnął i skierował kroki w stronę kuchni, całkowicie ignorując kałużę wymiocin w miejscu, w którym jeszcze chwilę temu leżał, a także stosy śmieci – pustych butelek, opakowań po paluszkach i brudnej bielizny. Otworzył lodówkę i wyciągnął z niej butelkę z bliżej nieokreśloną zawartością. Otworzył ją i pociągnął spory łyk, osuwając się plecami po meblu.
Miał dwadzieścia sześć lat i, według niektórych, całe życie przed sobą.
Ale on tego kompletnie nie czuł. Jego życie było od początku liceum pasmem ciągłych porażek. Nie ważne, co robił, ciągle przegrywał. Czy w życiu prywatnym, czy w szkole, czy w karierze.
Przez niektórych uznany za geniusza, przez innych za ideał. Ale on… Potrafił jedynie kopiować. A kopia nigdy nie przewyższy oryginału.
Każde z jego dawnych szkolnych znajomych oraz przyjaciół w jakiś sposób ułożyło sobie życie. Tylko nie on.
Midorima już był znanym chirurgiem, mimo, iż dopiero zaczynał karierę. Mieszkał razem ze swoim chłopakiem – Takao, który zajął się pracą dziennikarza.
Kuroko miał tę swoją wymarzoną pracę pani przedszkolanki i ukochanego, który zrobiłby dla niego wszystko – Kagamiego. Do niedawna jednego z czołowych zawodników reprezentacji, a obecnie dumnego restauratora. Kise do tej pory zastanawiał się, jak udało mu się to osiągnąć i nie straszyć klientów samym wyglądem.
Murasakibara otworzył cukiernię i, co dla jego znajomych było szokiem, znalazł narzeczoną. Teraz właściwie już żonę. Mineko, bo tak miała na imię, była dietetykiem. Nie przeszkadzało jej to jednak zapychać się słodyczami z cukierni męża w wolnym czasie.
Nikt nie wiedział, co się stało z Akashim. I chyba nikt z tego powodu nie zarywał nocy. Chodziły jedynie plotki, że przeprowadził się na Hokkaido i zajął… produkcją filmów. Ale chyba nikt w to nie wierzył. Ten mały rudzielec w roli reżysera? Niemożliwe.
A Aomine… Byli razem. On kontynuował karierę modela, a Daiki został policjantem. Żyli szczęśliwie, zakochani w sobie nawzajem.
Ale… Nie mogło tak zostać. Ta sielanka trwała zbyt długo i w najbliższej przyszłości miała zwrócić się z nawiązką…
 Po siedmiu latach związku z modelem, mężczyzna stwierdził, że go nie kocha. Porzucił, jak niechcianą zabawkę i odszedł. Do różowowłosej, cycatej, byłej manager drużyny – Satsuki, która również pracowała w policji.
Przez jakiś rok wszystko powoli się psuło. Wiecznie się kłócili, ciemnoskóry zaczynał robić się agresywny. Kise uciekał, a Aomine niespodziewanie znalazł oparcie w kimś innym.
Nie mógł powiedzieć, że się tego nie spodziewał. Ale i tak bolało. Czuł, że ma serce w kawałkach i nie ma kto go poskładać. Kompletnie się załamał. Zaczynał opuszczać sesje, przychodzić pijany, nękać Daikiego.
Ale wtedy znalazł go były kapitan. Mocno strzelił i kazał się ogarnąć. Kise go posłuchał, ponieważ mężczyzna przygarnął jego serce i powoli, kawałek po kawałeczku składał w całość.
Te trzy lata były jednymi z najszczęśliwszych chwil w jego życiu. Ten związek miał solidne podstawy – zaufanie, chęć pomocy, wdzięczność… Nie, jak poprzedni, bezgranicznego uwielbienia.
Mieszkali razem, były kapitan prowadził kancelarię prawniczą, a Kise cały czas pracował w zawodzie. Kochali się. Choć dla niektórych mogło wydawać się to obrzydliwe.
Ale, tak jak wszystko, co do tej pory spotkało blondyna, nie mogło skończyć się dobrze. To byłoby zbyt piękne.
Trzy miesiące przed tym burzowym wieczorem (dniem? nocą?) zdarzył się wypadek. Kasamatsu został potrącony przez samochód. Mimo szybkiej interwencji pogotowia, zmarł kilka godzin później, na kolanach płaczącego Kise.
Tego ledwo poskładane serce nie mogło przeżyć. Blondyn stoczył się na samo dno. Olał pracę, pił, palił, brał i imprezował. Kilka razy próbował się zabić, ale z mizernym skutkiem.
Przyjaciele byli bezradni. Miał ich dość, zmienił adres i nie odpowiadał na telefony, gdy próbowali się z nim skontaktować. Ale on miał to gdzieś, nie chciał ich widzieć.
Biała komórka leżąca na stole cicho zawibrowała. Cicho stękając, podniósł się i wziął ją do rąk, odrzucając klapkę.
Dwie wiadomości, sześć nieodebranych połączeń. Midorima, dwa od managera, Kagamiego, jakaś laska z imprezy i Satsuki. Wstrętna s*ka.
Pierwsza wiadomość sprzed trzech dni. Ciekawe, ile czasu nie kontaktował? Właściwie, miał to gdzieś.
Od: Kurokocchi
Temat: Weź się w garść, Kise-kun.
Treść: Wakamatsu-kun nie chciałby, żebyś tak skończył.
- Pierdol się, Kuroko. To moje życie. A Wakamatsu już dawno w nim nie ma – warknął, ledwo powstrzymując się od rzucenia telefonem.
Zerknął pobieżnie na drugą wiadomość i jego usta ułożyły się w uśmiech. Któryś z kumpli od szklanki informował o kolejnej imprezie. Pół godziny drogi stąd.
Najlepszy sposób na zabicie kaca? Zapić go. Może będzie miał szczęście i przez najbliższe kilka dni znów nie będzie kontaktował.
Poszedł do łazienki wziąć szybki prysznic przed wyjściem. Z lustra zerknęła na niego całkowicie obca twarz. Zapadnięte, podkrążone oczy, nienaturalnie blada skóra opinająca wystające kości policzkowe, zarost i matowe, szarawe włosy. Uśmiechnął się upiornie do swojego odbicia i wyszedł z pomieszczenia. Narzucił na siebie kilka rzeczy z szafy i opuścił mieszkanie.
Przywilej mieszkania w centrum miasta? Wszędzie masz blisko.

sobota, 18 stycznia 2014

02.Neko-kun



2. Tam po raz pierwszy Cię spotkałem

Siedzę w bibliotece, jak każdego dnia… I znów przyglądam się tobie. Przyszedłeś.
Siedzisz pod oknem i czytasz książkę.
I nagle podnosisz głowę. Całkowicie niespodziewanie.
 Podchodzisz do mnie, patrząc wrogo. Nie wiem, co robić. Uciec? Zostać?
Zbyt długo zwlekam z decyzją… Już jesteś obok. Ze zdziwieniem zauważam, że sięgasz mi niewiele ponad ramię. Zupełnie jak dziewczyna.
- Czemu mnie obserwujesz, Kato-senpai? – pytasz trochę nieufnie. Masz bardzo dźwięczny głos. Jakbyś nie przeszedł mutacji.
Nie wiem, co Ci odpowiedzieć. Onieśmielasz mnie samą swoją obecnością. Ale… Rany, jak ja się zachowuję!
– S…Skąd wiesz, jak się nazywam? – wyjąkuję w końcu.
Muszę wyglądać żałośnie. Wysoki, ciemnowłosy chłopak w okularach, odwracający wzrok. O policzkach w kolorze dojrzałej wiśni, mimo pewnej siebie miny.*
Nie odpowiadasz, pokazujesz jedynie na moją pierś. Pochylam głowę i rumienię się jeszcze bardziej.
- Ahh… Plakietka – mówię, uśmiechając się niezdarnie. Przeklęty Komitet Biblioteczny…
- Jesteś prześladowcą? – pytasz, przekręcając na bok głowę, jak mały kot. Ale Twoje spojrzenie pozostaje nieprzyjazne. Wręcz wrogie.
 Patrzę w bok i poprawiam okulary, żeby ukryć zakłopotanie. No bo… Pierwszy raz z Tobą rozmawiam. To naturalne, że się denerwuję, prawda?
- Nie. Nie wiem, skąd mogło ci to przyjść do głowy – burczę, obracając głowę w bok i ukrywając twarz w przydługiej grzywce. Mechanicznie czyszczę szkła, obserwując Cię kątem oka.
I wtedy robisz cos niesamowitego. Albo niesamowicie dziwnego. Uśmiechasz się, pokazując wszystkie zęby i, łapiąc mnie za rękę, wyciągasz z biblioteki.
- Co do… - zaczynam, ale Ty momentalnie mi przerywasz:
- Oh, tak się cieszę, senpai! Już zaczynałem się trochę bać! No bo wiesz, to takie trochę dziwne, gdy ktoś się na ciebie cały czas patrzy! I chodzi za tobą! – trajkoczesz jak najęty. O cholera… Jednak wiedziałeś! Ale byłem głupi!
Gdzie, u licha, podział się mój kochany, słodki i cichutki, enigmatycznie wpatrzony w okno pierwszak?! Zgłaszam protest! Poza tym strasznie szybko zmieniasz nastrój! Jak kobieta w ciąży! [Wiem, bo moja ciotka jest w tym „stanie błogosławionym”. A raczej w stanie błogosławionej diablicy!]
- Gdzie… Gdzie mnie ciągniesz? – wtrącam, gdy Ty łapiesz oddech, cały czas ciągnąc mnie przez szkolne korytarze. Przestaje mi się to podobać. A raczej Ty przestajesz mi się podobać. Już wolę swoje książki!
Co ja sobie wyobrażałem?! Że będziesz delikatnym, strachliwym młodzieńcem, który mnie skrycie kocha? Moje niedoczekanie…
Tak to już jest, gdy jesteś bibliotekarzem, wiesz? Codziennie przeglądając dziesiątki książek, czytając liczne, zaczynasz żyć marzeniami. Marzysz o kimś takim, jak połączenie Twoich ulubionych bohaterów ze wszystkich powieści.
A rzeczywistość… Zderzenie z nią boli. Naprawdę boli.
- To… Niespodzianka – mówisz, posyłając mi najbardziej uroczy uśmiech, jaki do tej pory widziałem.
No to się wkopałem. Mówiłem coś, że przestałeś mi się podobać? Odwołuję. Mały, wredny diabeł.
Ale diabeł, którego kocham.

*Coś jak Midorima z KnB. Btw, tylko ja uwielbiam tego Tsundere? ^^ Chcę takiego starszego brata!
***
Tu znowu ja J
Cieszę się bardzo, że udało mi się opublikować już dwa rozdziały tej historii. Jestem z siebie niezmiernie dumna ^^
Ciekawa jestem, czy ktoś to czyta. Jeśli tak, to proszę, Ktosiu, ujawnij się! Gdy patrzę na tego bloga i nie widzę tylko jeden komentarz, robi mi się niezwykle smutno. Nie zajmie Ci to dużo czasu, a mnie doda skrzydeł J Chcę też w tym miejscu bardzo podziękować za ten komentarz Niewidzialnej. Ten rozdział jest dla Ciebie J
Dla Czytelnika, który się ujawni obiecuję zadedykować jednoczęściówkę o bohaterach z anime i mangi Kuroko no Basuke. Oraz… W ramach gratisu, napiszę 10 faktów o mnie J Piszcie, co chcielibyście wiedzieć ^^
Ponieważ właśnie rozpoczęłam ferie, to myślę, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni powinno pojawić się kilka notek. Mam nadzieję, że się Wam spodobają ^^
Pozdrawiam,
Wisienka

niedziela, 12 stycznia 2014

01.Neko-kun





1. Wśród wiśni w pełnym rozkwicie


Anime: Brak
Uwagi: Yaoi, pomysł własny 


Zawsze Cię obserwowałem.
Podczas zajęć, na przerwach, w bibliotece.
Obserwowałem, gdy siedzisz w swojej klasie przy oknie i patrzysz się w dal.
I zawsze zastanawiałem się, na co patrzysz.
Na niebo? Na ludzi na ulicy? Na pobliskie kwitnące wiśnie?
Byłeś dla mnie tajemnicą, którą chciałem odkryć.

Bałem się do Ciebie podejść i zagadać. Ale z drugiej strony wiedziałem, że Ty nie podejdziesz.
Pewnie nawet nie wiesz, kim jestem.

Kolejną zagadką było to, co robiłeś po szkole i podczas lunchu.
Nie miałeś przyjaciół, miałem wrażenie, że tak naprawdę nikt Cię nie zauważa, Aoki Eizo.
Więc co?

To mnie zastanawiało.

Czemu nikt nie dostrzega takiego anioła?
 Jasne włosy i oczy… Drobna sylwetka, niski wzrost. Zdecydowanie wyróżniałeś się z tłumu.

Na początku nie chciałem przyjąć tego do wiadomości. Przecież… Nawet Cię nie znam.
Ale potem do tego przywykłem.
Eizo, ja… Ja chyba naprawdę…

Dlaczego nigdy się nie odzywasz? Co lubisz robić? Czego nie cierpisz?
Chciałem to wszystko wiedzieć. Chciałem stać się dla Ciebie kimś ważnym, kimś, w kim mógłbyś znaleźć oparcie.
Wyobrażałem sobie, że wypłakujesz mi się w ramię, opowiadasz o swoich kłopotach.
A ja Ci pomagam.

Ale ze mnie cholerny idiota.
I tchórz.
I romantyk…

Eizo… Ja…

Ja chyba naprawdę się w Tobie zakochałem. 

***
No to pierwsze koty za płoty :3 Mam nadzieję, że komuś  przypadnie do gustu na tyle, by skomentować. I wytknąć mi, ile przecinków za dużo postawiłam :D
Rozdziałów tego opowiadania planuję ok. pięciu :) Co do szaty graficznej i reszty, cały czas to ogarniam ^^ 

Następny post jeszcze w tym tygodniu, nie wiem jedynie kiedy :) 
Mam nadzieję, na przynajmniej jednego stałego czytelnika :)
Z pozdrowieniami
Wisienka

UWAGA! Notka edytowana. Ale to chyba bez różnicy, prawda? Przecież nikt tego nie czyta :)